poniedziałek, 23 czerwca 2014

Początki mojej biegowej przygody :)

Biegam. Nie biegam. Kocham biegać. Raz biegam. Raz nie biegam. Jestem Biegaczem.


Od kiedy biegam?
Od zawsze. 




Jak zaczęłam tuptać sama, biegałam do mamy żeby wzięła mnie na ręce. Uśmiechnięta mała Madzia BIEGNIE metr, albo trzy. ;) 

W szkole na wf'ie najbardziej lubiłam BIEGAĆ, gry zespołowe były dla mnie katorgą, ale bieganie to było coś, gdzie wiedziałam, że dam rade i dam z siebie wszystko. 

W gimnazjum jeździłam od czasu do czasu na jakieś zawody, kiedyś nawet udało mi się zająć trzecie miejsce!!!:) a potem 15 minut leżałam na trawie i dochodziłam do siebie, tak mi zostało do dzisiaj niestety. 

W liceum standardowo STARTOWAŁAM co roku w "Biegi przy maratonie dla dzieci i młodzieży" (jeszcze w 3 liceum nie wiedziałam, że rok później już będę MARATOŃCZYKIEM.. ) tutaj zawsze WYBIEGAŁAM sobie jakieś dobre miejsce i nagrodę. Wyjątkiem był start w 2 liceum, gdzie byłam na diecie - nieszczęsny Dukan, w ogóle nie miałam siły żeby biec, wynik fatalny, a uraz psychiczny mam do dzisiaj, jak można SKRZYWDZIĆ SIEBIE SAMEGO I SWOJĄ PASJĘ ?! 








Biegałam, nie biegałam. Biegałam jak miałam ochotę. 
W 2012 roku ZACZĘŁAM BIEGAĆ w wakacje bardziej regularnie. 
Kupiłam buty, spodnie, spodenki, bluzę i zaczęłam biegać. 
Nie patrzyłam wtedy na kilometry tylko na czas, ahh to było piękne biegałam bez spiny. 
Potem zaczęły się regularne ćwiczenia, BIEGANIE NIEREGULARNE i tak zostało do dzisiaj. 



W zeszłym roku postanowiłam zapisać się na PÓŁMARATON. W marcu wyszłam biegać, biegałam z 2 dni i spadł śnieg, ze mnie taki zmarzluch jest, że ZREZYGNOWAŁAM Z TRENINGÓW. Nadszedł dzień półmaratonu, stoję na linii startu pomiędzy setkami biegaczy, stres ogromny i w myślach pytam sama siebie : Czy ja dam radę przebiec 21km ? Na treningach BIEGAŁAM tak do 8km... Nie wiem skąd miałam siły i moc, trasa minęła bardzo dobrze, ostatnia prosta do mety słyszę słowa "Oni są szczęśliwi, udało im się złamać 2h" Nie wiedziałam o co chodzi! Jednak biegowy świat jest piękny. DOBIEGŁAM NA METĘ z czasem netto 1h:56min:49s . RADOŚĆ, SZCZĘŚCIE, ENDORFINY trzymały mnie dobry miesiąc, spać nie mogłam po nocach, tak mnie nosiło! :) 












Oczywiście standardowo BOLAŁY MNIE ŁYDKI, po miesiącu na krótką przebieżkę wyciągnął mnie brat, później kolega. 



REGULARNIE zaczęłam TRENOWAĆ od 25 lipca 2013, ponieważ wygrałam pakiet startowy na MARATON i wyszłam z założenia, że do tego dystansu TRZEBA SIĘ PRZYGOTOWAĆ. Wtorek, czwartek, sobota 10-12km + przebieżki. Niedziela - długie wybieganie (16,18,20,22,24,26,26,28,30km). Z powodu zwiększonego kilometrażu nogi zaczęły mówić, że za zbyt intensywne treningi robię, więc ostatnie długie wybieganie zrobiłam w niedzielę 2 tygodnie przed maratonem, a potem treningi były już delikatne, ostatnie dni przed to prawie tylko regeneracja. 



MARATON. Byłam tak optymistycznie nastawiona, że WIEDZIAŁAM, ŻE GO PRZEBIEGNĘ. Biegło mi się świetnie, po drodze rozmawiałam z biegaczami, pytałam się na jaki czas biegniemy itp. CZEKAŁAM NA KRYZYS. 30km, 35km a kryzysu jak nie było tak nie ma. Od 35km do 40km rozmawiałam z biegaczem widział, że mam dużo sił jeszcze więc mówił, żebym biegła, ale ja chciałam żeby mu było raźniej i biegłam sobie z nim ;) Ostatnie 2 km stwierdziłam, że przyspieszę i ile sił w nogach miałam dobiegłam do mety. Czas netto 3h:54m:02s.
4h złamałam - taki był cel. Satysfakcji ZERO, zmęczenie nikłe, chętnie pobiegłabym dalej!!! Brzmi abstrakcyjnie, ale tak było, przebiec tyle kilometrów, nie mieć satysfakcji i nie być zmęczonym, dramat... :) :P  













Po maratonie standardowo bolały mnie łydki. Zimą bieganie wyglądało różnie, na pewno nieregularnie, przerzuciłam się na bieżnię - mój największy błąd jaki zrobiłam. Kupiłam sobie dużo ciuchów termo, także bieganie zimą nie było dla mnie już takie straszne, a przynajmniej wychodziłam biegać, żeby motywować Was na FunPage :D

Koleżanka namówiła mnie na bieg 8 marca 2014, zero kondycji, to było ciężkie 10,8km ale poprawiłam konkretnie życiówkę 10km 51min:23s. Bardzo ciężko było, pomimo braku kondycji się udało!  



Przyszedł czas na kolejny poznański półmaraton, a ja znowu nieprzygotowana. 10km zrobiłam w 50min:30s, a cały dystans pokonałam z czasem netto 1h:51m:56s uff zrobiłam życiówkę:P  




Niestety po półmaratonie siadły mi łydki. Przyczyna? Główna to nowe buty - źle dobrane niestety. Brak przygotowania, może wychodzi maraton przebiegnięty za szybko jak na staż treningowy, którego prawie nie ma. Nie wiem, ale trzymało mnie to 1,5 miesiąca.

Przebiegłam w międzyczasie bieg na 10km w Gostyniu i Pile, zrezygnowałam ze startu w półmaratonie w Trzemesznie. Dużo przemyśleń i zauważyłam, że bez biegania nie mogę już żyć!  

Pierwszy bieg po kontuzji. 2 Puszczykowski Wyścig po Uśmiech.
Spełniłam swoje marzenie z czasów kontuzji - zajęłam 3 miejsce :D 




W końcu powróciłam, 21 maja wyszłam na trening i mogłam biegać! Teraz już postanawiam biegać regularnie, może jak w końcu zacznę biegać według planu i połączę wszystkie czynniki to zacznę lepiej biegać? Jak od tak poprawiam czasy, to mam nadzieję, że przy regularnym bieganiu będzie tylko lepiej.
Jednak najważniejsze jest to, że biegam i obiecuję sobie, że będę biegać regularnie, bo to jest mój sposób na życie. Bieganie dużo mi daje. Odchodzą problemy, stres, jest po prostu pięknie. :)

14 czerwca wzięłam udział w 2 Nocnym Półmaratonie we Wrocławiu, nie wiedziałam jak pobiegnę, po kontuzji różnie to wygląda, próbuję powrócić do dawnego tempa biegu. Udało  się zrobić życiówkę 1h:51m:37s. ;) 







Jeśli ktoś dotrwał do końca, SZACUN!
Nie bierzcie ze mnie przykładu, nie jestem wzorem do naśladowania, bo źle biegam.
Nie biegać, przygotowywać się  tylko 2,5 miesiąca i przebiec maraton to nie jest rozsądne. Słuchajcie również swojego organizmu, nic ponad siły. Organizmu nie oszukasz.
Ja będę robić dalej swoje, obiorę w końcu jakąś biegową drogę, będę trenować regularnie, dla siebie, dla satysfakcji, ale przede wszystkim dla radości, którą czerpię z biegania.
Biegam by lepiej żyć, by było łatwiej, prościej i bardziej z górki. 







niedziela, 22 czerwca 2014

Czerp radość z BIEGANIA ! :)



"Padłem. Nikt nie podał ręki. Sam wstanę... silniejszy."



Trenowałam, startowałam w zawodach, ale radości jako takiej nie było. Zaczęło mi brakować tego uczucia - szczęścia. Kiedyś chodziłam biegać, patrzyłam tylko na czas i byłam szczęśliwa z tego, że biegam. Odkąd zaczęłam poważniej podchodzić do tego tematu wszystko się zmieniło, gdy przebiegłam swój pierwszy półmaraton dobiegając do mety słyszałam słowa : "Oni są szczęśliwi, udało się im złamać 2h" dobiegłam z czasem netto 1:56:49 i byłam niemalże najszczęśliwszą osobą na świecie. Burza endorfin, chodziłam z uśmiechem od ucha do ucha przez cały miesiąc, a dobry tydzień nie mogłam spać :D 
Jednak zaczęło się to wszystko pomału psuć. 
Z wyniku maratonu (mój debiut - 3:54:02) nie jestem zadowolona dlatego, że czekałam na kryzys, którego nie bylo, na miecie nie byłam zbytnio zmęczona, więc wiem, że mogłam go pobiec lepiej, ale pobiegłam tak, bo nie wiedziałam jak rozłożyć siły. Może dobrze się stało? Przynajmniej mam miłe wspomnienia i nie mogę się już doczekać kolejnego startu, w końcu cel osiągnęłam - 4h złamałam! 

Kontuzja uczy pokory. 

Na ten sezon za bardzo zaczęłam się nastawiać na wyniki. Próbowałam odnaleźć radość, taką która była kiedyś, jednak nie znalazłam jej ponownie. Dopadła mnie nieszczęsna kontuzja, może z głupoty, na własne życie, może przez nowe buty... 
Podczas kontuzji mnóstwo przemyśleń, strasznie się czułam, że nie mogę biegać.
Nie mogłam wybiegać problemów, zmęczenia, naładować się pozytywną energią. 
Ćwicząc w Fit parku, na widok biegaczy miałam łzy w oczach.
Teraz gdy już wracam na biegowe ścieżki cieszę się każdym bieganiem, powróciła ta radość, która wcześniej się ulotniła ! ;))) 
Nie mam jeszcze tego tempa w jakim biegałam, nogi jeszcze nie wróciły do idealnego stanu, ale jest o niebo lepiej. 
Owszem patrzę na czas i chcę polepszyć tempo, ale najlepsze jest to, że mogę biegać! Ta radość, którą daje mi bieganie :) Cele biegowe mam, bo taki już mój charakter, że chcę "coś" osiągnąć. Jednak nie nastawiam już się tak jak kiedyś, chcę się cieszyć bieganiem zwyczajnie. 
Zaczynam również biegać wg planu, bo co za dużo to niezdrowo, więc plan musi być :) 

Nie dajcie się wciągnąć w ten "biegowy szał", biegajcie dla siebie, wg planu, pamiętajcie o regeneracji, słuchajcie swojego organizmu i cieszcie się bieganiem ! :) 










Tyle radości !!!! <3 :))))




wtorek, 17 czerwca 2014

Fit Ciasteczka :)





Kucharka ze mnie kiepska, od kuchni trzymam się z daleka, ale czasami trzeba zrobić zdrową wersję jakiejś przekąski :) 

Zainspirowana ciasteczkami, które robiła Lekka Fitnesska postanowiłam zrobić je sama :) 

Składniki moich ciasteczek : 
płatki owsiane górskie
orzechy włoskie
rodzynki 
banan 
kakao o obniżonej zawartości tłuszczu

To wszystko :) 

Jakie proporcje? Wszystko na oko ;) 


Mieszamy wszystkie składniki, banana oczywiście rozgniatamy
i jak już będziemy mieć jednolita masę formujemy ciasteczka na blasze.
Pieczemy ok 15 min w temperaturze 180 stopni.  







Ciasteczka wyszły bardzo dobre i smakowały domownikom :)

Może będę je robić od czasu do czasu :)

Polecam spróbować, przepis łatwy i szybkie przygotowanie ! :) 







poniedziałek, 16 czerwca 2014

2 Nocny Półmaraton Wrocław


  
Start 14.06.2014 godzina 21:00
Dystans 21km 97.5m



2 Nocny Półmaraton Wrocław 



To był mój pierwszy taki dłuższy dystans po kontuzji. 
Cel był jeden przebiec... 
Nie wiedziałam co mnie spotka na trasie, psychicznie nastawiłam się, że to będzie najgorszy start jak do tej pory, będzie ból, będzie walka, ale będzie satysfakcja i szczęście na mecie, że dobiegłam! 
 Z takim nastawieniem jechałam ;)
Ale przecież nie liczy się czas, liczy się to, że biegamy i spędzamy czas ze wspaniałymi ludźmi! :)  


Do Wrocławia jechaliśmy autem z Ewą (dzięki Ewuś :* ) jechała z nami Ania ( live&fit&eat ) i Krzysiek ( Granice możliwości )  droga w tak doborowym towarzystwie mija szybko! :D 

Odebraliśmy pakiety startowe, które wyglądały tak : 






Spotkaliśmy się w biurze zawodów z Eweliną ( Fittoszka ) i Gabrysiem :)  
Dołączyła jeszcze do nas Sylwia, która mieszka we Wrocławiu, więc koordynowała nami po mieście jak, gdzie dotrzeć :D   

W skrócie zwiedziliśmy Wrocław - rynek :D :



Taki obiad zjadłam w McDonald's :D 

Chiquita :D


Z akademiku wyjechaliśmy ok 19:30 żeby ze spokojem zdążyć na start :) 
Atmosfera na samym Stadionie Olimpijskim była świetna! Tłumy biegaczy, każdy zadowolony, uśmiechnięty, szczęśliwy! :) 


Najlepsza ekipa !!!!!! <3

Z moją Fittoszka!! :)))




Z racji tego, że miałam nr 84, więc załapałam się do osób startujących w elicie :) 
20.30 - 20.45 ustawianie się zawodników na Starcie 2. Nocnego Wrocław Półmaratonu (aleja zachodnia), w kierunku al. I. J. Paderewskiego, w kolejności: 


- na linii startu – Elita Półmaratonu wg numerów startowych od 1 do 100, "  







Także skorzystałam z okazji i pewnie pierwszy i ostatni raz na linii startu stanęłam tuż za Kenijczykami i biegaczami z czołówki. 
Uczucie towarzyszące mi w tamtej chwili było specyficzne. Tak blisko stać tych co za godzinkę z haczykiem będą już finiszować na mecie i odbierać nagrody! Przeżycie niesamowite :D  
Przy okazji poznałam miłego biegacza, więc zrobiliśmy sobie jeszcze zdjęcia i ustaliliśmy, że możemy biec razem, co w praktyce nie wyszło, bo ja ..poleciałam :D    






Ostatnie minuty do startu ..odliczanie 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1...0 START !  

Wystartowaliśmy ! 

Cały tłum biegaczy, wszyscy za Kenijczykami :D 

Kenijczyków już nie widać, a Magda po prawej :D


Trasa od samego początku mi się podobała ! Nogi nie bolały ! :) 

Wiadomo, że nie biegam jak biegacze z czołówki, więc biegłam spokojnie swoim tempem, żeby nie przeforsować i nie opaść z sił. Jednak nie przeszkadzałam nikomu, bo jak biegli szybciej to na spokojnie mogli sobie mnie ominąć ;) 
Na 3 km minęły mnie baloniki na 1:30 i jeden z Packamerów powiedział mi, że mam dobry napis na koszulce :D 
Później na trasie biegacze mi mówili, że "Ból to ściema", dobre hasło, dobry napis, że mam rację, że mam biec, że nie ma bólu i jeden biegacz "Czy wezmę trochę jego bólu?" Magda oczywiście się przytaknęła :D 

Biegniemy prawą stroną drogi, z lewej strony czołówka, Kenijczycy daleko przed nami :D 
Później pierwsi Polacy, każdy biegnie ile sił w nogach :)  

Kilometr dalej już ja robiłam  nawrót więc z lewej strony wypatrywałam znajomych :) 
Mega pozytywne uczucie, gdy nagle zauważasz kogoś znajomego i krzyczycie coś do siebie :D mobilizujecie się wzajemnie :D Ja wtedy nie biegłam, leciałam ! :D Dodawało mi to skrzydeł! Tak samo jak miłe słowa od innych biegaczy odnośnie koszulki, mega pozytywne doładowanie sił! :) 

Trasa mijała bardzo szybko, chociaż miałam wrażenie że jest ciężej, jednak Garmin pokazywał, że jest dobrze. Jak wystartowaliśmy jeszcze trochę padało, także powietrze było dosyć rześkie, ale trzeba było uważać żeby się czasami nie poślizgnąć i nie zaliczyć upadku. 

Jest 10km... i czas 50min:30s taki sam jak w Poznaniu na połówce!  
Chyba dobrze?! Dajesz Magda do przodu! :D 

10km był usytuowany przy PKP, bardzo fajny doping, muzyka, tak by mogło być na całej trasie to dopiero by się biegło! :) 

Biegłam rozmawiałam chwile z biegaczami, biegłam trochę z kimś i tak do przodu i do przodu, kilometry uciekały :)  

Na 13km spotkałam Gosię Endorfinę, podbiegłam do niej, przywitałam się i umówiłyśmy się, że porozmawiamy na mecie :) 

Jednak od 15km schody............ 
Zaczęło mnie coś boleć z prawej strony, początkowo myślę kolka, ale to chyba jednak nie możliwe. 
Problemy z oddychaniem.. znowu. powróciło? :( niemozliwe ! To nie może być to! 
Zwalniam, próbuje unormować oddech małymi wdechami, biegnę do przodu, czuję że robi mi się trochę słabo, ale cały czas to kontroluje. Także spokojnie, jakby było gorzej bym się zatrzymała. 
Akurat wbiegliśmy w ciemny odcinek, gdzie jeszcze była kostka brukowa, najgorsza część trasy jak dla mnie bo bałam się, że się przewrócę, ale miał być nocny bieg, to jest ! :) 
Problemy z oddychaniem minęły po 3km. 
Wniosek wysuwam jeden - zapaliła mi się czerwona lampka i muszę iść do lekarza, żeby zrobić badania i upewnić się czy wszystko jest ok.  ;) 

17 km.. do mety tylko 4km! 
Co chwilę widzę jakiegoś maszerującego biegacza!
Hallo Panowie, nie idziemy, biegniemy, tylko 4 km! 
Ten kilometr był kilometrem gdzie motywowałam biegaczy :D
Klepałam w ramię i mówiłam, że jeszcze trochę, nie idziemy biegniemy, 4 km, damy radę itd :) 
Lubię biec i wspierać innych, trzeba się wzajemnie wspierać, to pomaga! :) 
Jeden biegacz podbiegł potem do mnie i się uśmiechnął i biegł trochę koło mnie :D  
Czy nie jest fajnie wspierać innych? Przecież mi również to dodaje sił!
Chociaż czasami już sama walczę ze sobą, ale motywowanie również sił dodaje :D 

Ostatnie km, biegnę ile sił w nogach, słyszę doping z tyłu, jestem wśród ludzi którzy zaraz dobiegną na metę, będą szczęśliwi, pokonali swoje słabości, może zrobili życiówki, ale znowu zmierzyli się z dystansem półmaratonu i wygrali !  

Ostatnia prosta! Biegnij Magda, biegnij, ile sił w nogach masz :D 

Szczęśliwa, zadowolona, usatysfakcjonowana wbiegam na metę z czasem 1h:51min:19s ! 
:))))))))))))) 
Zdaję sobie sprawę z tego, że zrobiłam życiówkę! Poprawiona o 37s! ;) 
Nie złamałam 1:50, ale przecież ja nawet na życiówkę nie liczyłam! 
To był wyjątkowy bieg, udowodniłam sobie, że mogę jeszcze biegać w dobrym tempie! :)  

Na mecie czekała na mnie Gosia Endorfina, miło było Cię poznać i porozmawiać! :)   







Średnie tempo biegu 5:16 min/km 

a tak to wyglądało wg Garmina :  









W oficjalnych wynikach :  








Szczęśliwa, zadowolona, usatysfakcjonowana, doładowana endorfinami na 120% 




Jest i zadowolona ekipa !!!! :))))))))  


Losowanie nagród było dłuuuuuuuuuugie i nie czekaliśmy w końcu do końca, a naszej Ewelinie udało się wygrać tablet :) Gratulacje Kochana! :)
Do akademiku wróciliśmy pieszo - patrzę teraz na mapie i to było ponad 5km, wow!
Myślałam, że z 2-3 :D 


2:40 w nocy a ja ciągle uśmiechnięta i zadowolona! 

 

 


Wrażenia po półmaratonie mega pozytywne !
Jestem strasznie zadowolona z tego wyjazdy, wspaniali ludzie, atmosfera i bieg!
Jeśli będzie mi w przyszłym roku pasować, to na pewno wezmę udział!


Organizacja biegu dobra. Zabezpieczenie trasy dobre, organizatorzy muszą popracować nad rozmieszczeniem punktów odżywczych, były tylko z jednej strony i trochę biegacze narzekali, że się tłok robił, ja akurat zawsze krzyczałam że chcę wodę i ją brałam w biegu i piłam kawałek dalej, także dla mnie nie było problemu. ;) Na mecie się zator zrobił, duża kolejka po wodę i izotoniki, akurat ja poszłam na sam koniec i wzięłam od ostatniego wolontariusza, ale Pan przez megafon ciągle mówił żeby biegacze przesuwali się do przodu :D Także trochę dalej te stoliki i będzie ok! :D

Ogólnie impreza na wielki plus, ja jestem zadowolona, polecam! :) 




poniedziałek, 2 czerwca 2014

II Puszczykowski WYŚCIG PO UŚMIECH



Start 01.06.2014 godz. 14:00
Dystans 8km



Z okazji Dnia Dziecka wzięłam udział w " II Puszczykowski WYŚCIG PO UŚMIECH" :D

Generalnie pakiet startowy udało mi się wygrać w konkursie na poznanbiega.pl :)

Puszczykowo jest niedaleko Poznania, dojechaliśmy bez problemów pociągiem i w biurze zawodów byliśmy po 11 ;)
Odbierając numer startowy dostałam miłą niespodziankę. Moje zdziwienie było niemałe, bo nie dosyć, że wygrałam pakiet startowy to jeszcze coś dostaje - nie wiem dlaczego,  generalnie miłe zaskoczenie, dziękuję! :) Dostałam takie gadżeciki :) :



Posiedzieliśmy sobie i czekaliśmy, aż będzie można się porozgrzewać i wystartować w końcu :D
O 13 odbyły się również biegi dla dzieci, można było pokibicować najmłodszym :) 






Moja kochana prawa łydeczka bolała mnie od rana z 3 stron. Czy ona się stresuje przed zawodami i musi boleć?! Mam nadzieję, że w końcu znajdziemy ze sobą nić porozumienia ;)
Na rozgrzewce przed startem też było z nią nieciekawie. 



Godz. 14:00 START!

W sumie od samego początku starałam się trzymać równe, dobre tempo.
Przez pierwsze 2km z obserwacji znajomej biegaczki, podobno kulałam jak biegłam.
Ale nie było najgorzej, noga nie była tak sztywna jak na treningach i jakoś dało radę w końcu biec!

Na 3,5km dogonił nas Pan z balonikiem na 40min trochę z nim biegliśmy,
ale niestety potem nam się oddalił.
Chyba mi zaczęły trochę siły opadać przez ten upał. Ale nie poddajemy się, biegniemy!

Chciałam podziękować Krzyśkowi z Granice możliwości, za dotrzymanie towarzystwa podczas biegu, dzięki temu starałam się trzymać dobre tempo w miarę, ale następnym razem pobiegniemy szybciej! :D

Ostatnia dłuższa prosta przed zakrętem, za którym jest meta...
Wyprzedza mnie znajoma biegaczka, ja wyprzedzam ją, ona znowu mnie no to Magda nie zastanawiając się ani sekundy, petarda do przodu i biegnie! Wyrobiłam się w zakręcie i tuż za nim wyprzedzam dziewczynę, dosłownie do mety to były ostatnie  metry. Przebiegam przez pomiar czasu, przybijam w locie piąteczki dzieciom, łapię różę w biegu i zatrzymuję się gdzieś tam, zapominając, że mam odebrać medal :D



Sprawdzając później listę z wynikami okazało się, że ta dziewczyna zajęła 4 miejsce w mojej kategorii i wbiegła na metę sekundę później. I tutaj mi się nasuwa tylko myśl - Było słuchać muzyki w trakcie biegu?;)







Najważniejsza rzecz wyścig po UŚMIECH wygrałam !!! :) 



Generalnie moje bieganie po kontuzji, a przed to zupełnie inna bajka!
To chociaż z gorszymi wynikami, ale jest piękne.
Wróciła radość z biegania, której mi brakowało.
Wróciła moc biegowa, której nie mogłam wydobyć od jakiegoś czasu.
:)))))))))))))))


Tak własnie w Dzień Dziecka spełniłam swoje jedno małe marzenie.
Kontuzja mnie dużo nauczyła,  zamarzyłam też wtedy o wystartowaniu w zawodach na dystansie do 10km i zajęciu 3 miejsce. Dopiero później jak wracałam do domu, zaczęło docierać do mnie to, ze się udało. Znowu biegam i spełniam powoli malutkie marzenia :) a przede wszystkim BIEGAM  i jestem SZCZĘŚLIWA ! :)





Bieg naprawdę polecam! Dobra organizacja, klimat, świetna impreza biegowa!
Mam nadzieję, że za rok będę mogła też wziąć udział w tym biegu! :)
Minusów brak! :D :)