sobota, 31 maja 2014

Test butów do biegania z Lidla.

Jakiś czas temu dostałam do przetestowania buty z Lidla. Pierwsze wrażenie? Nietrafione z gamą kolorystyczną. Pierwszy trening? Pozytywne odczucia ;)
Pokonałam w nich kilkadziesiąt kilometrów. Wyglądają na dosyć stabilne i faktycznie dobrze amortyzują stopę. Nie mają jakichś usterek technicznych, wykonane są starannie. Myślę, że każdy początkujący biegacz, który nie chce wydawać dużo pieniędzy na buty do biegania spokojnie może w nie zainwestować.
Jednak jeśli ktoś już biega na dłuższe dystanse i regularnie mogą go owe buty nie zadowolić. Szczerze mogę powiedzieć, że czuję różnicę między tymi butami a butami, które mam do biegania (są to już buty z wyższej półki).
Zawiodły mnie raz, poszłam na trening i niestety zrobiły mi się pęcherzyki z wodą na stopach. Także w upalne dni sprawdziły się średnio.
Jednak akurat ten minus przy plusach butów uważam za mało istotny. Jeśli chcesz zacząć przygodę z bieganiem, śmiało możesz kupić buty marki Lidl!
Cena – 5/5
Wytrzymałość – 4,5/5
Wygląd – 4/5
Jakość materiałów – 4/5 








sobota, 24 maja 2014

Targi Fit Expo & Fit Spotkanie.


23.05.-25.05. 2014 na Międzynarodowych Targach Poznańskich odbyły się Targi Fit Expo. 

Miałam okazję być na nich w piątek. 
Generalnie te targi to fajna sprawa dla osób, które prowadzą swoje kluby fitness, siłownie itp. 
Bardzo fajny nowoczesny sprzęt itp. Jednak ludzi było mało przynajmniej w piątek i w sumie obeszłam targi, porozmawiałam na kilku stoiskach, zebrałam ulotki dostałam szejker i tyle ;) 
















Na takiej bieżni to bym pobiegała... :)))







Przy tym stoisku z rolkami zatrzymałam się dłużej.
Sprawdziłam sobie jaka rolka by była dla mnie odpowiednia i Pan pokazał mi jak się na niej można rozciągać, jak również sama sobie popróbowałam. :)
Ogólnie zastanawiałam się ostatnio czy sobie jej nie kupić. ;) 





W sobotę odbyło się spotkanie Fit Blogujących.
O godz. 18:00 w Kulka Cafe :)
Na spotkaniu zobaczyłam się ponownie
z Pauliną I Love Fit 
i poznałam :
Patrycję Lekka Fitneska 
Kasię Kasiulkowy BLOG 

Spędziłyśmy miło czas przy kawie :) 


Kawa bananowa :D
Bananowa mania biegaczy... ;))





Taki upominek dostałam :)
Czy te książki oznaczają, że czas poczytać więcej o Triatlonie i pomyśleć o starcie? :D



Podsumowując:

+1 000 000 000  POZYTYWNEJ ENERGII :D



niedziela, 4 maja 2014

III ĆWIERĆMARATON MUZYCZNY 01.05.2014 PIŁA


Start 01.05.2014 godzina 17:00
Dystans 10,5km

 Pierwszego maja wystartowałam w III Ćwierć Maratonie Muzycznym w Pile. 

Od pierwszej edycji marzyło mi się wystartować w tym biegu.

Niestety do Piły kawałek drogi, pobudka 6:30.
Jem śniadanie, sprawdzam czy wszystko zabrałam, wychodzę z domu i jadę na dworzec. :)

Pierwszy raz nie kupiłam bieltu wcześniej, więc dostałam bilet bez gwarancji miejsca do siedzenia :(
Także koczowałam na korytarzu w pociągu przez 2h dobrze, że tylko 2!

I dojechałyśmy do Piły :)) 

Poszłyśmy odebrać pakiet startowy.
Po drodze spotkałyśmy Państwa z napisem na identyfikatorze "organizator",
więc spytałyśmy się jak dojść do biura zawodów. Każdy tłumaczył nam tak jakbyśmy znały Piłe!
"Tutaj zaraz jest", "Tam za chwilę"
My tylko odpowiadałyśmy, żeby konkretniej tłumaczyli, bo z Piły nie jesteśmy.
Dotarłyśmy do tego biura, które mieściło się w salonie Renault.
Odebrałyśmy pakiet bez większych problemów. 

Koszulka fajna, ale nie nadaje się do biegania.
Chip  zapięłam na nodze i przypięłam na agrafkę do skarpetki, bo był taki niepewny, obawiałam się, że mogę zgubić go na trasie.
Nie wiem po co mi próbka męskiego kremu :D
Wafle ryżowe dobra opcja, poza tym pełno zbędnej makulatury. ;) 

Poszłyśmy usiąść do parku i zjadłam obiad ;)
Niestety bieg był dopiero o 17, więc coś trzeba było zjeść.
Miałyśmy jeszcze 4h do startu. 



Wróciłyśmy się później do biura zawodów, spytałyśmy się o szatnie czy jest czynna.
Nagle 5 osób, zaczęło się kłócić od której jest czynna szatnia, w odpowiedzi dostałyśmy, że mamy sobie iść sprawdzić.... Spytałyśmy się jednej Pani, czy możemy iść do toalety, byłyśmy tam zaledwie chwilę, a ona przyszła nam powiedzieć, że inni mają do niej pretensje dlatego iż pozwoliła nam iść do tej toalety, a mamy na zewnątrz Toi Toi'e... Wyszłyśmy stamtąd bo każdy na nas patrzył jak na intruzów. Poszłyśmy usiąść sobie na trawie, a dwie osoby specjalnie wyszły zobaczyć czy pójdziemy do tej szatni! I się patrzyli na nas chyba z 15 min!  Posiedziałyśmy tam z 30-40 min i poszłyśmy zobaczyć jak wygląda sytuacja z szatnią. Na szczęście była otwarta i trafiłyśmy bez problemu. Tam spotkałyśmy potem znajomą biegaczkę i poznałyśmy jeszcze jedną biegaczkę z Poznania.

Godzina do startu...
a my nie wiemy gdzie jest start!
I nie tylko my...
Jedni mówili, przy biurze zawodów, będąc tam kierowali nas do właściwego startu.
I tak od startu do startu. W końcu stwierdziłyśmy, że się wracamy i idziemy na "start honorowy" po drodze mówiłyśmy biegaczom, że mają się wrócić na tamten start, bo z niego mamy wystartować.
Dlaczego były niedociągnięcia ze startem? Ponieważ najpierw mieliśmy przemaszerować 0,5km z muzyką,
a następnie zatrzymać się na chwilę i ruszyć z właściwej linii startu, gdzie zaczynał się pomiar czasu.

Pierwszy raz odkąd jeżdżę na zawody, podobała mi się rozgrzewka!
Naprawdę świetna była! :) 





Trasa bardzo dobrze zabezpieczona przez medyków, dużo stało ich na trasie, również jeździli na rowerach,
za ostatnim biegaczem jechała karetka.

Trasa nie była nudna, dosyć fajnie się biegło.

Ten bieg potraktowałam bardzo treningowo, ponieważ ciągle mam problemy z łydkami.
Jednak na 6km spotkałam Asię!
Dziewczyna przeszła do marszu
Magda: Biegniemy, biegniemy jeszcze tylko 4km!
Asia: Ale mnie łydki bolą, już nie daję rady.
Magda: Mnie też bolą, chodź pobiegniesz ze mną.
Asia: Ale to jest okropny ból.
Magda: Wiem, ale damy radę! :)

Zwolniłam i zaczęłam z nią biec :)
Cały czas rozmawiałyśmy i biegłyśmy, nie zwracałyśmy uwagi już tak na łydki, chociaż łatwo nie było :)
Tak bardzo się cieszę, że mogłam pomóc dobiec komuś do mety! :)
Że Asia dzięki mnie przebiegła ten dystans, a nie przeszła :)
Obie wygrałyśmy walkę z łydkami! My się tak łatwo nie poddamy! :)

Nasze ostatnie metry do mety :) 


Na metę wbiegłyśmy wspólnie z czasem netto 01:02:29. 
Dystans - 10,5 km 

Niestety do życiówki daleko, ale nie to się wtedy liczyło, przecież biegłam pomimo kontuzji, dałam radę nie poddałam się, wygrałam walkę z nogami! W ogóle ten bieg był zupełnie inny od moich ostatnich startów i treningów, cieszę się, że biegłam, przebiegłam, dobiegłam :) 





Na mecie udało mi się, bo akurat szedł Pan z identyfikatorem "organizator" i poprosiłam, zeby mi dał całą butelkę wody.
Natomiast kilka minut za mną na metę, dobiegła Biegaczka z Poznania, którą poznałam w szatni i ją spotkała taka sytuacja, że stały 2 kubeczki ostatnie z wodą, podchodzi młody chłopak-wolontariusz i je zabiera. Ona do niego mówi, żeby dał jej jeden, a on na to, że nie da bo już nie ma wody, a ludzie jeszcze biegną. Udało jej się"wyrwać" mu z ręki jeden kubeczek, dzięki czemu mogła chociaż trochę się napić wody po biegu...

Posiłek po biegu składał się z zupy pomidorowej i drożdżówki. :) 

To mój zestaw po zawodach :) 


Strasznie się zawiodłam na organizacji tego biegu. Była beznadziejna. Biuro zawodów, szatnia, meta wszystko w różnych miejscach, zamiast blisko siebie. 
Na pewno w Pile mnie już nie zobaczycie, chociaż miałam wcześniej ochotę przebiec tam półmaraton, ale jeśli organizacja jest taka sama, to ja dziękuję.. I szczerze? To nie jest tylko moje zdanie, także już kilka osób stwierdziło, że wystartowało tam pierwszy i ostatni raz.  


Podsumowując minusy biegu: 
- Biuro zawodów i szatnia oddalone od siebie
- Osoby w biurze zawodów były mało zorientowane do czegokolwiek. 
- Niemiłe potraktowanie w biurze zawodów. 
- Nie doinformowanie zawodników skąd w końcu startujemy. 
- Na trasie, gdy biegacze z czołówki wyprzedzali resztę zawodników jechał motocykl policyjny i samochód i mówili, że mamy zbiec na prawy pas, bo lewym pasem miała biec czołówka.
- Dziwne sytuacje z woda na mecie.
- Depozyt czynny do 19, szatnia do 20, wszystko generalnie na styk, trzeba było się spieszyć.