niedziela, 22 czerwca 2014

Czerp radość z BIEGANIA ! :)



"Padłem. Nikt nie podał ręki. Sam wstanę... silniejszy."



Trenowałam, startowałam w zawodach, ale radości jako takiej nie było. Zaczęło mi brakować tego uczucia - szczęścia. Kiedyś chodziłam biegać, patrzyłam tylko na czas i byłam szczęśliwa z tego, że biegam. Odkąd zaczęłam poważniej podchodzić do tego tematu wszystko się zmieniło, gdy przebiegłam swój pierwszy półmaraton dobiegając do mety słyszałam słowa : "Oni są szczęśliwi, udało się im złamać 2h" dobiegłam z czasem netto 1:56:49 i byłam niemalże najszczęśliwszą osobą na świecie. Burza endorfin, chodziłam z uśmiechem od ucha do ucha przez cały miesiąc, a dobry tydzień nie mogłam spać :D 
Jednak zaczęło się to wszystko pomału psuć. 
Z wyniku maratonu (mój debiut - 3:54:02) nie jestem zadowolona dlatego, że czekałam na kryzys, którego nie bylo, na miecie nie byłam zbytnio zmęczona, więc wiem, że mogłam go pobiec lepiej, ale pobiegłam tak, bo nie wiedziałam jak rozłożyć siły. Może dobrze się stało? Przynajmniej mam miłe wspomnienia i nie mogę się już doczekać kolejnego startu, w końcu cel osiągnęłam - 4h złamałam! 

Kontuzja uczy pokory. 

Na ten sezon za bardzo zaczęłam się nastawiać na wyniki. Próbowałam odnaleźć radość, taką która była kiedyś, jednak nie znalazłam jej ponownie. Dopadła mnie nieszczęsna kontuzja, może z głupoty, na własne życie, może przez nowe buty... 
Podczas kontuzji mnóstwo przemyśleń, strasznie się czułam, że nie mogę biegać.
Nie mogłam wybiegać problemów, zmęczenia, naładować się pozytywną energią. 
Ćwicząc w Fit parku, na widok biegaczy miałam łzy w oczach.
Teraz gdy już wracam na biegowe ścieżki cieszę się każdym bieganiem, powróciła ta radość, która wcześniej się ulotniła ! ;))) 
Nie mam jeszcze tego tempa w jakim biegałam, nogi jeszcze nie wróciły do idealnego stanu, ale jest o niebo lepiej. 
Owszem patrzę na czas i chcę polepszyć tempo, ale najlepsze jest to, że mogę biegać! Ta radość, którą daje mi bieganie :) Cele biegowe mam, bo taki już mój charakter, że chcę "coś" osiągnąć. Jednak nie nastawiam już się tak jak kiedyś, chcę się cieszyć bieganiem zwyczajnie. 
Zaczynam również biegać wg planu, bo co za dużo to niezdrowo, więc plan musi być :) 

Nie dajcie się wciągnąć w ten "biegowy szał", biegajcie dla siebie, wg planu, pamiętajcie o regeneracji, słuchajcie swojego organizmu i cieszcie się bieganiem ! :) 










Tyle radości !!!! <3 :))))




6 komentarzy:

  1. Tyleee w tobie radości, że chyba od jutra mimo sesji zacznę! gratuluję zrobiłaś coś czego mój facet od roku zrobić nie miał siły! Try to design

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam sie kontuzja uczy pokory, cos o tym wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jest ,kontuzja uczy pokory - wielkiej :D Cieszmy się bieganiem i tak napisałaś w podsumowaniu :D regeneracja i słuchanie własnego organizmu :D Całuski !

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, radość przede wszystkim, ale spontan też jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Ja tam nie startuję dużo, akceptuję siebie jako biegowe cieniasa, a i tak, kiedy sieknęła mnie kontuzja nie mogłam sie psychicznie pozbierać. Serio. Bieganie PRAWEM NIE TOWAREM :D :))

    OdpowiedzUsuń