Od kiedy biegam?
Od zawsze.
Jak zaczęłam tuptać sama, biegałam do mamy żeby wzięła mnie na ręce. Uśmiechnięta mała Madzia BIEGNIE metr, albo trzy. ;)
W szkole na wf'ie najbardziej lubiłam BIEGAĆ, gry zespołowe były dla mnie katorgą, ale bieganie to było coś, gdzie wiedziałam, że dam rade i dam z siebie wszystko.
W gimnazjum jeździłam od czasu do czasu na jakieś zawody, kiedyś nawet udało mi się zająć trzecie miejsce!!!:) a potem 15 minut leżałam na trawie i dochodziłam do siebie, tak mi zostało do dzisiaj niestety.
W liceum standardowo STARTOWAŁAM co roku w "Biegi przy maratonie dla dzieci i młodzieży" (jeszcze w 3 liceum nie wiedziałam, że rok później już będę MARATOŃCZYKIEM.. ) tutaj zawsze WYBIEGAŁAM sobie jakieś dobre miejsce i nagrodę. Wyjątkiem był start w 2 liceum, gdzie byłam na diecie - nieszczęsny Dukan, w ogóle nie miałam siły żeby biec, wynik fatalny, a uraz psychiczny mam do dzisiaj, jak można SKRZYWDZIĆ SIEBIE SAMEGO I SWOJĄ PASJĘ ?!
Biegałam, nie biegałam. Biegałam jak miałam ochotę.
W 2012 roku ZACZĘŁAM BIEGAĆ w wakacje bardziej regularnie.
Kupiłam buty, spodnie, spodenki, bluzę i zaczęłam biegać.
Nie patrzyłam wtedy na kilometry tylko na czas, ahh to było piękne biegałam bez spiny.
Potem zaczęły się regularne ćwiczenia, BIEGANIE NIEREGULARNE i tak zostało do dzisiaj.
W zeszłym roku postanowiłam zapisać się na PÓŁMARATON. W marcu wyszłam biegać, biegałam z 2 dni i spadł śnieg, ze mnie taki zmarzluch jest, że ZREZYGNOWAŁAM Z TRENINGÓW. Nadszedł dzień półmaratonu, stoję na linii startu pomiędzy setkami biegaczy, stres ogromny i w myślach pytam sama siebie : Czy ja dam radę przebiec 21km ? Na treningach BIEGAŁAM tak do 8km... Nie wiem skąd miałam siły i moc, trasa minęła bardzo dobrze, ostatnia prosta do mety słyszę słowa "Oni są szczęśliwi, udało im się złamać 2h" Nie wiedziałam o co chodzi! Jednak biegowy świat jest piękny. DOBIEGŁAM NA METĘ z czasem netto 1h:56min:49s . RADOŚĆ, SZCZĘŚCIE, ENDORFINY trzymały mnie dobry miesiąc, spać nie mogłam po nocach, tak mnie nosiło! :)
Oczywiście standardowo BOLAŁY MNIE ŁYDKI, po miesiącu na krótką przebieżkę wyciągnął mnie brat, później kolega.
REGULARNIE zaczęłam TRENOWAĆ od 25 lipca 2013, ponieważ wygrałam pakiet startowy na MARATON i wyszłam z założenia, że do tego dystansu TRZEBA SIĘ PRZYGOTOWAĆ. Wtorek, czwartek, sobota 10-12km + przebieżki. Niedziela - długie wybieganie (16,18,20,22,24,26,26,28,30km). Z powodu zwiększonego kilometrażu nogi zaczęły mówić, że za zbyt intensywne treningi robię, więc ostatnie długie wybieganie zrobiłam w niedzielę 2 tygodnie przed maratonem, a potem treningi były już delikatne, ostatnie dni przed to prawie tylko regeneracja.
MARATON. Byłam tak optymistycznie nastawiona, że WIEDZIAŁAM, ŻE GO PRZEBIEGNĘ. Biegło mi się świetnie, po drodze rozmawiałam z biegaczami, pytałam się na jaki czas biegniemy itp. CZEKAŁAM NA KRYZYS. 30km, 35km a kryzysu jak nie było tak nie ma. Od 35km do 40km rozmawiałam z biegaczem widział, że mam dużo sił jeszcze więc mówił, żebym biegła, ale ja chciałam żeby mu było raźniej i biegłam sobie z nim ;) Ostatnie 2 km stwierdziłam, że przyspieszę i ile sił w nogach miałam dobiegłam do mety. Czas netto 3h:54m:02s.
4h złamałam - taki był cel. Satysfakcji ZERO, zmęczenie nikłe, chętnie pobiegłabym dalej!!! Brzmi abstrakcyjnie, ale tak było, przebiec tyle kilometrów, nie mieć satysfakcji i nie być zmęczonym, dramat... :) :P
4h złamałam - taki był cel. Satysfakcji ZERO, zmęczenie nikłe, chętnie pobiegłabym dalej!!! Brzmi abstrakcyjnie, ale tak było, przebiec tyle kilometrów, nie mieć satysfakcji i nie być zmęczonym, dramat... :) :P
Po maratonie standardowo bolały mnie łydki. Zimą bieganie wyglądało różnie, na pewno nieregularnie, przerzuciłam się na bieżnię - mój największy błąd jaki zrobiłam. Kupiłam sobie dużo ciuchów termo, także bieganie zimą nie było dla mnie już takie straszne, a przynajmniej wychodziłam biegać, żeby motywować Was na FunPage :D
Koleżanka namówiła mnie na bieg 8 marca 2014, zero kondycji, to było ciężkie 10,8km ale poprawiłam konkretnie życiówkę 10km 51min:23s. Bardzo ciężko było, pomimo braku kondycji się udało!
Koleżanka namówiła mnie na bieg 8 marca 2014, zero kondycji, to było ciężkie 10,8km ale poprawiłam konkretnie życiówkę 10km 51min:23s. Bardzo ciężko było, pomimo braku kondycji się udało!
Przyszedł czas na kolejny poznański półmaraton, a ja znowu nieprzygotowana. 10km zrobiłam w 50min:30s, a cały dystans pokonałam z czasem netto 1h:51m:56s uff zrobiłam życiówkę:P
Niestety po półmaratonie siadły mi łydki. Przyczyna? Główna to nowe buty - źle dobrane niestety. Brak przygotowania, może wychodzi maraton przebiegnięty za szybko jak na staż treningowy, którego prawie nie ma. Nie wiem, ale trzymało mnie to 1,5 miesiąca.
Przebiegłam w międzyczasie bieg na 10km w Gostyniu i Pile, zrezygnowałam ze startu w półmaratonie w Trzemesznie. Dużo przemyśleń i zauważyłam, że bez biegania nie mogę już żyć!
Pierwszy bieg po kontuzji. 2 Puszczykowski Wyścig po Uśmiech.
Spełniłam swoje marzenie z czasów kontuzji - zajęłam 3 miejsce :D
Spełniłam swoje marzenie z czasów kontuzji - zajęłam 3 miejsce :D
W końcu powróciłam, 21 maja wyszłam na trening i mogłam biegać! Teraz już postanawiam biegać regularnie, może jak w końcu zacznę biegać według planu i połączę wszystkie czynniki to zacznę lepiej biegać? Jak od tak poprawiam czasy, to mam nadzieję, że przy regularnym bieganiu będzie tylko lepiej.
Jednak najważniejsze jest to, że biegam i obiecuję sobie, że będę biegać regularnie, bo to jest mój sposób na życie. Bieganie dużo mi daje. Odchodzą problemy, stres, jest po prostu pięknie. :)
14 czerwca wzięłam udział w 2 Nocnym Półmaratonie we Wrocławiu, nie wiedziałam jak pobiegnę, po kontuzji różnie to wygląda, próbuję powrócić do dawnego tempa biegu. Udało się zrobić życiówkę 1h:51m:37s. ;)
Jeśli ktoś dotrwał do końca, SZACUN!
Nie bierzcie ze mnie przykładu, nie jestem wzorem do naśladowania, bo źle biegam.
Nie biegać, przygotowywać się tylko 2,5 miesiąca i przebiec maraton to nie jest rozsądne. Słuchajcie również swojego organizmu, nic ponad siły. Organizmu nie oszukasz.
Ja będę robić dalej swoje, obiorę w końcu jakąś biegową drogę, będę trenować regularnie, dla siebie, dla satysfakcji, ale przede wszystkim dla radości, którą czerpię z biegania.
Biegam by lepiej żyć, by było łatwiej, prościej i bardziej z górki.
Nie bierzcie ze mnie przykładu, nie jestem wzorem do naśladowania, bo źle biegam.
Nie biegać, przygotowywać się tylko 2,5 miesiąca i przebiec maraton to nie jest rozsądne. Słuchajcie również swojego organizmu, nic ponad siły. Organizmu nie oszukasz.
Ja będę robić dalej swoje, obiorę w końcu jakąś biegową drogę, będę trenować regularnie, dla siebie, dla satysfakcji, ale przede wszystkim dla radości, którą czerpię z biegania.
Biegam by lepiej żyć, by było łatwiej, prościej i bardziej z górki.
Dlaczego bieżnia była największym błędem? Jakaś kontuzja przez nią?
OdpowiedzUsuńPODZIWIAM:)))) !!! Ja w szkole nie cierpiałam biegać, a zaczęłam hmm może kiedyś opowiem przy kawie :P
OdpowiedzUsuńZatem musimy się umówić na kawę :D
UsuńJa też w szkole nienawidziłam biegać. Jestem w szoku, że po maratonie zmęczenie nikłe... Jesteś szalona:D Ja po 3 km nie dam rady złapać oddechu, a co dopiero z kimś rozmawiać:D Szacun <3
OdpowiedzUsuń